Proszę czekać...

10 grzechów głównych samodzielnej zmiany kół

Szybująca inflacja, rosnące ceny usług i długie kolejki do wulkanizatorów coraz częściej skłaniają nas do samodzielnej zmiany kół na początku sezonu. Mogłoby się wydawać, że odkręcenie i przykręcenie kilku śrubek nie powinno nikomu przysporzyć większych problemów, jednak rzeczywistość przyzwyczaiła nas już do tego, że lubi brutalnie weryfikować wszelkie wyobrażenia. Specjalnie dla naszych czytelników zebraliśmy 10 grzechów głównych, od których każdemu wulkanizatorowi zadrży w ręku łyżka do opon. Popełniając niektóre z nich, narazimy na szwank co najwyżej swoje nerwy, inne mogą poważnie uszkodzić nasz samochód, a czasami bez serwisu się po prostu nie obejdzie (mało znamy kierowców, którzy w przydomowym garażu są w stanie wyważyć koła lub wymienić sparciały wentyl). Oto, na co uważać, żeby próba zaoszczędzenia 100 - 200 zł nie zamieniła się w naprawę za kilka tysięcy.

1. Co za debil to tak do***ał?!

A no tak, przecież w zeszłym sezonie sam dokręcałem śruby. Niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nigdy nie dociągnął śrub tak, że przy późniejszej próbie ich odkręcenia wymyślił kilka nowych przekleństw. Wydawać by się mogło, że im mocniej dokręcimy śruby, tym bezpieczniej, bo jest mniejsza szansa, że się odkręcą. Nic bardziej mylnego! Nadmiernie naprężona śruba może strzelić podczas dokręcania, w trakcie jazdy lub podczas wymiany koła po sezonie. Do dokręcenia śrub najlepiej użyć klucza dynamometrycznego. Nawet te z niskiej półki zapewnią zadowalający efekt. O ile nie polecałbym nimi dokręcać np. głowicy, o tyle w przypadku zmiany kół poradzą obie bez problemu. Mała ilość smaru na gwincie ułatwi dokręcanie, ale też zerwanie gwintu w przypadku używania zwykłego klucza, dlatego ważniejsze od smaru będzie solidne wyczyszczenie gwintu na śrubie oraz w gnieździe.

2. Zbyt lekkie dokręcenie śrub.

Skoro można za mocno, to zapewne da się też za lekko. Ten błąd można popełnić poprzez roztargnienie, albo popełniając jeden z błędów, które omówimy w kolejnych punktach. Jego skutków chyba nie trzeba tłumaczyć. Uszkodzenie piasty i zniszczenie tarczy hamulcowej to tylko szczyt góry lodowej nieszczęśliwych następstw odpadnięcia koła w trakcie jazdy. Utrata kontroli nad pojazdem może skończyć się prawdziwą tragedią, a samo koło toczące się z ogromną prędkością po drodze może zabić niewinnych uczestników ruchu.

3. Używanie firmowego zestawu dołączonego do samochodu

Firmowe, oryginalne narzędzia (tak klucze, jak i podnośnik) muszą być dobre, przecież niejednokrotnie są sygnowane logotypem producenta. Otóż nie! Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że takie narzędzia są projektowane z myślą o sytuacjach awaryjnych, czyli mają zadziałać 2, może 3 razy w ciągu całego czasu eksploatacji pojazdu. Za żadne skarby nie nadają się do regularnej pracy. Podnośniki często są niestabilne, a już na pewno niewygodne, przez co mogą stanowić poważne zagrożenie dla lakieru, karoserii, tarczy hamulcowej i naszego zdrowia. Z kluczami jest jeszcze gorzej, ponieważ mają krótkie rękojeści oraz są wykonane z taniego, miękkiego materiału. Do tego projektowane i wykonywane są z nieprzesadną precyzją, przez co słabo przylegają do śrub, a to prosta droga do ukręcenia łebka śruby. W takim przypadku trzeba udać się do warsztatu. Jeśli chcesz regularnie wymieniać koła samodzielnie, koniecznie zainwestuj w solidny, stabilny podnośnik typu "żaba" oraz klucz dynamometryczny.


4. Ustawienie podnośnika w nieprawidłowym miejscu

Akurat ten błąd zdarza się nawet najlepszym, dlatego po każdej wizycie w serwisie warto rzucić okiem na progi i okolice punktów podparcia. Każde auto jest w wyposażone w 4 takie miejsca, w których producent przewidział możliwość podnoszenia samochodu. Nie potrzeba dużo, bo pomyłka już o 3-4 cm mogą spowodować, że stopka podnośnika wgryzie się w miękką blachę, poważnie uszkadzając karoserię podczas próby podniesienia. W zależności od modelu uszkodzeniu mogą ulec nie tylko progi, ale też dodatkowe nakładki z tworzywa sztucznego, które potrafią kosztować niemałe pieniądze. Lokalizację takich punktów podparcia z pewnością znajdziemy w instrukcji obsługi, ale jeśli nią nie dysponujemy, zazwyczaj wystarczy bystre oko i czujność, bo są one zaznaczone strzałkami lub trójkątami na poszyciach, lub osłonach progów. Czasami są to wyraźnie spłaszczone, charakterystycznie wyprofilowane wgłębienia na dolnych zgrzewach progów. Jeśli przyszedł komuś do głowy pomysł podstawienia podnośnika pośrodku progu, żeby unieść oba koła na raz, to szczerze odradzamy, chyba że bardzo nie lubimy swojego auta, swojego portfela i bardzo chcemy zobaczyć się z najbliższym blacharzem.

5. Dokręcanie śrub przy uniesionym aucie

Jeśli używamy klucza tradycyjnego, a nie pneumatycznego lub elektryczno-udarowego, śruby ZAWSZE luzujemy i dokręcamy na opuszczonym samochodzie, gdy samochód pewnie stoi na wszystkich 4 kołach. Nigdy przy kole uniesionym i niestykającym się z podłożem. Próba szarpania się z oporną śrubą w aucie, które jest podparte na amatorskim lewarku, może spowodować, że auto z niego spadnie, uszkadzając po drodze drzwi lub inne elementy karoserii, o narażeniu zdrowia domorosłego mechanika nie wspominając. Próba dokręcenia z odpowiednią siłą nie ma prawa skończyć się inaczej.

6. Użycie nieodpowiednich śrub i nakrętek

Wielu kierowców decyduje się na felgi stalowe w okresie zimowym oraz aluminiowe latem. W takim przypadku należy pamiętać o tym, że każdy z tych rodzajów felg wymaga odpowiednich śrub. Felgi aluminiowe mają znacznie grubsze ścianki, dlatego używa się do nich dłuższych śrub oraz nakrętek pasujących do zupełnie inaczej wyprofilowanych gniazd. Jeśli do kół stalowych użyjemy dłuższych śrub od felg aluminiowych, z pewnością uszkodzimy piastę a może nawet tarczę hamulcową. Z kolei użycie krótszych śrub do kół aluminiowych nie zapewni nam odpowiedniego zamocowania i może skończyć się odpadnięciem koła w trakcie jazdy.

7. Zakładanie niewyważonych kół

Gdy składujemy odpowiednio opisane koła i po sezonie zakładamy je na swoje miejsce, zazwyczaj nie ma potrzeby ich ponownego wyważania. Czasami jednak zdarza się, że jeden lub dwa ciężarki po prostu odpadną i podczas jazdy koło wpada w nieprzyjemną i niebezpieczną wibrację. Nie wolno jeździć z tak źle wyważonym kołem, ponieważ nie tylko możemy uszkodzić elementy zawieszenia, ale w skrajnych sytuacjach nawet stracić przyczepność. Kiedy tylko poczujemy nieprzyjemne bicie któregokolwiek koła, niezwłocznie powinniśmy zmniejszyć prędkość do takiej, przy której bicie nie występuje i skierować się prosto do najbliższego zakładu wulkanizacyjnego. 40 - 60 zł zazwyczaj załatwi temat, a pomoże zachować nie tylko auto, ale przede wszystkim zdrowie.

8. Niewłaściwe ciśnienie w oponach

Koło samochodowe nie jest urządzeniem wiecznym a powietrze, którym jest napompowane, cały czas próbuje z niego uciec. Zawór w wentylu i odpowiednie dopasowanie elementów utrudniają mu to bardziej, lub mniej skutecznie, ale po kilku miesiącach na strychu w zmieniających się warunkach temperaturowych ma prawo go nieco ubyć. Po w samodzielnej wymianie koniecznie należy sprawdzić stan napompowania opon. Jeśli nie dysponujemy manometrem i solidną pompką pierwsza jazda po takiej wymianie powinna prowadzić na najbliższą stację paliw, która udostępnia kompresor. Jazda z niedopompowanymi kołami nie tylko zwiększa spalanie, ale także szansę na przebicie opony i uszkodzenie zawieszenia.

9. Obfite smarowanie piasty smarem miedziowym


"Kto nie smaruje, ten nie jedzie", to powiedzenie znamy chyba wszyscy. Niestety w mechanice ta zasada nie działa w myśl "im więcej, tym lepiej". Co prawda duża ilość smaru pomoże za pół roku łatwiej zdjąć koło z piasty, ale problem w tym, że nie będzie ono odpowiednio do niej przylegać. W efekcie koło może wpadać w drgania przypominające te, kiedy jest niewyważone. Jazda z bijącymi kołami jest nie tylko niebezpieczna, i nieprzyjemna, ale wpływa także na znacznie szybsze zużycie się elementów zawieszenia i układu kierowniczego. Rozsądna, czasem wręcz symboliczna ilość smaru pomoże nam w uporaniu się z wymianą kół w przyszłym sezonie, ale nakładając go za dużo, możemy bardzo zaszkodzić swojemu portfelowi.

10. Montaż kół niezgodnie z kierunkiem obrotu


Opony zimowe i całoroczne muszą sobie poradzić ze znacznie trudniejszymi wyzwaniami, niż opony letnie. Aby lepiej odprowadzać śnieg i błoto, posiadają bieżniki kierunkowe, które działają tylko wtedy, gdy koła kręcą się w konkretnym kierunku. Należy je założyć tak, aby strzałki przy napisie "rotation" lub "direction" wskazywały kierunek obrotu koła podczas jazdy do przodu. Opony zamontowane odwrotnie nie będą w stanie prawidłowo odprowadzać śniegu, wody i błota, przez co nie będzie właściwej przyczepności, samochód przestanie reagować na ruchy kierownicą, a nasza podróż zakończy się w najlepszym wypadku wzywaniem lawety.

Tym wszystkim błędom łatwo zapobiec, tym bardziej po lekturze powyższego artykułu, dlatego mimo wszystko szczerze zachęcamy do spróbowania własnych sił. Ponadto taka praktyka pozwoli nam zachować chłodną głowę w sytuacji awaryjnej i w razie przygody ze złapaniem popularnego "kapcia" na trasie, wymienimy koło szybko, skutecznie przede wszystkim i bezpiecznie. Może nie osiągniemy czasu z pit stopów w sportach motorowych, ale skrócimy diametralnie.