Proszę czekać...

Gargantuiczne ceny na stacjach i czemu będzie tylko gorzej

W zeszłym tygodniu portal E-petrol odnotował rekordowe ceny oleju napędowego oraz benzyny. Diesel przekroczył psychologiczną (choć chciałoby się napisać "psychiczną") barierę 8 zł, a benzyna mocno zbliżyła się do 7 zł za litr. Mało tego prognozy na nadchodzące tygodnie nie nastrajają optymistycznie i powinniśmy się spodziewać cen w okolicach 8.15 - 8,30 za litr diesla i około 7 zł za benzynę. Powodów takiego stanu rzeczy jest kilka, ale najważniejszym wydaje się ciche porozumienie krajów OPEC (org. Organization of the Petroleum Exporting Countries, pol. Organizacja Krajów Eksportujących Ropę Naftową), a konkretniej Arabii Saudyjskiej z Rosją. W wyniku tego porozumienia zmniejszono wydobycie ropy o ok. 2 mln baryłek dziennie, w wyniku czego mniej ropy trafia na rynek, a jej cena szybuje w górę niczym wieżyczki strzelnicze rosyjskich czołgów. Na początku miesiąca cena Ropy Brent wynosiła ok. 88$ za baryłkę, a w momencie publikacji tego materiału oscyluje w okolicach 95$. Przyzwyczailiśmy się już do tego, że na spadki cen ropy rynek reaguje zdecydowanie bardziej ospale, niż przy najdelikatniejszych wahnięciach w górę. Czy jest światełko w tunelu? Nikłe, ledwo się tlące, ale tak. Jest nim... COVID w Chinach. Analitycy szacują, że kolejna fala lockdownów spowoduje delikatne wyhamowanie tamtejszej gospodarki, dzięki czemu zostanie więcej ropy na rynku, a jej cena powinna się nieco obniżyć. Drugim powodem jest pazerność polskich firm branży petrochemicznej (tak Orlen, patrzymy w waszym kierunku) dająca znać za każdym razem, gdy zbliżają się dowolne święta związane z wyjazdami.



Poważne braki w warsztatach - nie ma mechaników mimo pensji na poziomie nawet 10 tys. zł netto

W naszym kraju coraz częściej brakuje fachowców w różnych dziedzinach, a branża samochodowa zdaje się odczuwać to coraz mocniej. Marcin Łobodziński z serwisu Autokult zapytał właścicieli serwisów o powody tego problemu.
"Niestety, ale problemem jest brak ludzi z wiedzą, alimenciarze, komornicy na głowie to plaga. Choć by się chciało być miłym, dać więcej, to na pięciu pracowników jeden pracuje sumiennie i można prawie na niego liczyć, reszta tylko odwalić dniówkę i do domu, zero ambicji na rozwój, naukę, a co dopiero na zrobienie czegoś nowego, pójście do przodu. Głupie przyśpiewki, śmieszki, telefon w łapie, nawet jak by w silniku siedział to z telefonem, niechlujstwo i brak szacunku do własności klienta. Takie spostrzeżenia ode mnie. A ostatnio problem alkoholowy zaczął być na topie".
To jedna z odpowiedzi, reszta krążyła wokół podobnych problemów. Ich źródeł specjaliści upatrują w szorującym po dnie poziomie kształcenia ustawicznego i zawodowego. Wydaje się, że nikt z decydentów nie ma bladego pojęcia co zrobić, żeby młodzież znów chciała uczyć się fachu. Wszyscy zgodnie podkreślają, że skala problemu jest ogromna, co potwierdzają równie ogromne kolejki do warsztatów obłożonych samochodami czekającymi na naprawę. Mimo sytuacji, która winduje pensje mechaników do nawet 10 tys. PLN na rękę zawód ten nie kojarzy się młodym ludziom z wysokimi zarobkami i prestiżem. Mała liczba szkół i jeszcze mniejsza liczba zainteresowanych tym kierunkiem uczniów to przepis na nadchodzącą katastrofę, której nie dadzą rady zapobiec słabo wykształceni imigranci ze wschodu.

Rzeczywistość wyprzedza ustawodawców

Lub ustawodawcy nie nadążają za rzeczywistością, jak kto woli. Pytanie za 10 pkt: czy autonomiczny robot ma pierwszeństwo na przejściu jak "tradycyjny" pieszy? Pytanie niby banalne i na pierwszy rzut oka z pogranicza science fiction, lecz odzwierciedla prawdziwy problem z Lublina. Działająca tam firma Delivery Couple oferuje dostawy posiłków za pomocą dwóch autonomicznych robotów. Całkiem niedawno jeden z nich, pomyliwszy odwagę z odważnikiem, wjechał na przejście dla pieszych tuż przed nadjeżdżający autobus. Kierowca hamował awaryjnie, żeby autonomicznego koleżki nie przerobić na znacznie mniej autonomiczną stertę elektrośmieci, w wyniku czego urazu doznała jedna z pasażerek pojazdu. Przybyła na miejsce policja miała nie lada orzech do zgryzienia (a przypomnijmy, że dowcipy o policjantach nie biorą się znikąd), no bo komu w takiej sytuacji wręczyć mandat? Robot mandatu przyjąć nie chciał, a sztuczna inteligencja nie ma dowodu osobistego, więc mamy zgrzyt na linii prawno-urzędowej. Kierowca w sumie niewinny, hamowanie awaryjne w tym przypadku było jak najbardziej uzasadnione. Zostaje ofiara, ale to już nie lata '90, żeby tak jawnie lecieć w kulki (choć nie dla wszystkich mundurowych jest to powód do zaniechania ukarania). Pozostaje odwołać się do władz wyższych, a wiadomo, że im wyżej, tym mniej logiki i sensu, dlatego z niecierpliwością czekamy na interpelację MSWiA, o której oczywiście poinformujemy na łamach naszego skromnego bloga.