Proszę czekać...

Seicento biorące udział w wypadku z Szydło po 6 latach wraca do właściciela

Po ponad sześciu latach od wypadku, który miał miejsce podczas przewożenia ówczesnej premier Beaty Szydło, najsłynniejszy Fiat Seicento w Polsce może w końcu wrócić do swojego właściciela. Kierowca i właściciel wiśniowego Seicento, Sebastian Kościelnik, potwierdził, że jego samochód, który był wykorzystywany jako dowód w sprawie, zabezpieczony był na specjalnym parkingu depozytowym. Teraz jednak, wraz z zakończeniem postępowania, Seicento będzie mógł zostać zwrócony jego właścicielowi.

Właściciel wiśniowego Fiata Seicento, Sebastian Kościelnik, poinformował na swoim koncie na Twitterze, że Sąd Rejonowy w Oświęcimiu wezwał go do odbioru swojego samochodu, który był zabezpieczony na specjalnym parkingu depozytowym jako dowód rzeczowy w sprawie o spowodowanie wypadku z udziałem kolumny BOR z 2017 roku. Po sześciu latach od tego incydentu Sąd Okręgowy w Krakowie wydał ostateczny i prawomocny wyrok w sprawie, co skłoniło sąd rejonowy do wezwania właściciela do odebrania swojego pojazdu.

 

Po ponad 6 latach, dowód rzeczowy w postaci Fiata Seicento jest już możliwy do odbioru. pic.twitter.com/B7fOcgnfDb

— Sebastian Kościelnik (@S_Koscielnik) March 13, 2023

 

 

Kierowca Fiata Seicento, Sebastian Kościelnik, został uznany winnym nieumyślnego spowodowania wypadku, w którym została ranna ówczesna premier Beata Szydło, a postępowanie zostało warunkowo umorzone. Sąd uznał, że formalnie Kościelnik ponosi odpowiedzialność za zdarzenie, chociaż w toku śledztwa okazało się, że kolumna rządowa poruszała się bez wymaganych przepisami sygnałów świetlnych i dźwiękowych, co czyniło z niej pojazd uprzywilejowany.

Zgodnie z ustawą o ubezpieczeniach obowiązkowych, właściciel pojazdu, nawet jeśli ten trafi na parking "policyjny" czy depozytowy, zobowiązany jest do opłacania obowiązkowego ubezpieczenia OC. Warto zaznaczyć, że gdyby w życie weszły zapowiadane na styczeń 2023 roku zmiany w przepisach dotyczących badań technicznych, właściciel naprawionego pojazdu zapłaciłby jeszcze podwójną stawkę za spóźnienie na obowiązkowy przegląd.